Dlaczego mężczyźni chcą mieć dzieci?

by Przemysław Radzyński
O pragnieniu ojcostwa i o milczeniu, które mu towarzyszy.

W dyskusjach o rodzicielstwie często słyszy się głosy kobiet: o ich pragnieniu macierzyństwa, o trudach, emocjach i decyzjach, które kształtują ich życie. Znacznie rzadziej mówi się natomiast o mężczyznach – o ich pragnieniach, wątpliwościach i potrzebie bycia ojcem. Ojcostwo, choć fundamentalne dla życia rodzinnego i społecznego, bywa w debacie publicznej sprowadzane do roli dodatku. A przecież mężczyźni również chcą mieć dzieci, i to z powodów znacznie głębszych niż tylko biologiczny instynkt.

Pragnienie ojcostwa u mężczyzn ma wiele źródeł. Na najbardziej podstawowym poziomie jest w nim obecny naturalny impuls przekazania życia – chęć, by coś z siebie pozostawić, by uczestniczyć w ciągłości pokoleń. Ale to tylko początek. Dla wielu mężczyzn dziecko nie jest projektem genetycznym, lecz relacją, w której mogą odkrywać własną czułość, troskę i dojrzałość. Ojcostwo staje się przestrzenią, w której mężczyzna może wyrazić miłość w najbardziej konkretny sposób – poprzez codzienną obecność, odpowiedzialność, wychowanie, a czasem milczącą ofiarę.

Problem w tym, że społeczeństwo rzadko pozwala mężczyznom o tym mówić. Decyzje o posiadaniu dzieci są zwykle przedstawiane jako domena kobiet – to one „decydują”, „czują”, „planowały” lub „nie planowały”. Głos mężczyzny w tej sprawie często pozostaje w cieniu. Nie dlatego, że nie ma nic do powiedzenia, ale dlatego, że jego emocje i pragnienia w tym kontekście są mniej rozpoznane i rzadziej uznawane za ważne. W kulturze, która przez dziesięciolecia przypisywała mężczyznom rolę dostarczycieli środków do życia, ojcowskie uczucia i potrzeby były marginalizowane – a tymczasem wielu mężczyzn doświadcza głębokiego poczucia straty, kiedy nie mają szansy stać się ojcami.

Niektórzy mężczyźni mówią o tym wprost: chcą mieć dzieci, bo chcą kochać i być potrzebni. Dziecko daje im poczucie sensu, którego nie zastąpi ani kariera, ani sukcesy materialne. Inni pragną dzieci, bo widzą w ojcostwie szansę na naprawienie historii swojego życia – na bycie takim ojcem, jakiego sami nie mieli. Jeszcze inni – bo chcą przekazać wartości, które uważają za ważne, i wiedzą, że świat po nich nie skończy się pustką. Te motywy są głęboko ludzkie i nie mają nic wspólnego z egoizmem, który czasem przypisuje się pragnieniu posiadania dzieci.

Współczesna debata o rodzicielstwie potrzebuje więc większej wrażliwości na głos mężczyzn. Trzeba uznać, że decyzja o dziecku to nie tylko wybór kobiety, ale wspólna droga dwojga ludzi – także emocjonalnie, nie tylko biologicznie. Mężczyźni mają prawo mówić o swoim pragnieniu ojcostwa, o bólu jego braku, o marzeniu, by ich życie miało ciąg dalszy w kimś, kogo mogą wychować i kochać.

Milczenie mężczyzn na temat ojcostwa nie oznacza obojętności. Oznacza często społeczny brak przestrzeni, by o tym mówić bez wstydu czy lęku przed oceną. A przecież właśnie wtedy, gdy pozwolimy mężczyznom mówić o ich pragnieniach z czułością i szczerością, rodzicielstwo stanie się naprawdę wspólne – nie tylko biologicznie, lecz także duchowo i emocjonalnie.

Ojcostwo to nie tylko obowiązek. To także marzenie – głęboko ludzkie, piękne i warte usłyszenia.

Czasem myślę, że w każdym mężczyźnie, nawet w tym, który nigdy nie miał dzieci, żyje jakiś cień ojcostwa — potrzeba, by komuś dać z siebie dobro, by chronić, uczyć, prowadzić. To nie zawsze musi oznaczać biologiczne ojcostwo; czasem wystarczy obecność, troska o kogoś słabszego, gest, który mówi: „możesz na mnie liczyć”. Ale kiedy mężczyzna naprawdę staje się ojcem, ten cień nabiera kształtu — zyskuje imię, uśmiech, spojrzenie.

Dziecko nie czyni z mężczyzny bohatera, lecz pokazuje mu, że bohaterem można być w codzienności: w wstawaniu w nocy, w cierpliwym tłumaczeniu, w ciszy, gdy trzeba po prostu być obok. To nie jest spektakularne, ale właśnie w tym kryje się głęboka siła ojcostwa — cicha, a jednak niezastąpiona.

Może właśnie dlatego mężczyźni chcą mieć dzieci. Bo w świecie, który często mówi im, że mają być twardzi, skuteczni i niezależni, dziecko pozwala im być delikatnymi bez wstydu, potrzebnymi bez przymusu, kochającymi bez warunków. W oczach dziecka mężczyzna widzi nie ocenę, lecz zaufanie. A może nie ma większego daru niż to — wiedzieć, że ktoś tak mały i bezbronny patrzy na ciebie z wiarą, że go nie zawiedziesz?

Rafał Szczypta